Miasto-Ogród Młociny. Rzecz o niespełnionym marzeniu
Grudzień 2019
Miasto-Ogród Młociny. Rzecz o niespełnionym marzeniu
Ponad sto lat temu na terenie Młocin planowano budowę dwóch rozległych osiedli, projektowanych w myśl angielskiej koncepcji miasta-ogrodu. Wizjonerskie plany pokrzyżowała I wojna światowa. Budowane w dwudziestoleciu międzywojennym osiedle Młociny-Park nawiązywało do tych pomysłów, ale już w znacznie skromniejszym wydaniu.
Twórcą idei miasta-ogrodu (ang. garden-city) był angielski społecznik Ebenezer Howard. Na przełomie XIX i XX wieku opracował koncepcję nowego typu osadnictwa, która miała rozwiązać problem przeludnienia miast w Anglii, spowodowany przede wszystkim gwałtownym rozwojem przemysłu. W stale drożejących mieszkaniach żyło często po kilka robotniczych rodzin, ponieważ wielu ludzi nie było stać na lepsze lokum. Howard postulował tworzenie wzorowo rozplanowanych, skąpanych w zieleni miasteczek, o estetycznej, niskiej zabudowie z tanimi, słonecznymi mieszkaniami oraz całą niezbędną infrastrukturą, m.in. szkołami, szpitalami i placówkami kulturalnymi. Budowa pierwszego na świecie miasta-ogrodu Letchworth (Anglia) rozpoczęła się w 1904 r. Miasteczko stanowiło inspirację dla kolejnych inwestycji.
Próbę przeszczepienia nowatorskich pomysłów Howarda na grunt Królestwa Polskiego podjął doktor Władysław Dobrzyński, wybitny higienista i działacz społeczny. Warszawa, choć znacznie mniej uprzemysłowiona od miast zachodniej Europy, borykała się z podobnymi problemami mieszkaniowymi. Dr Dobrzyński napisał szereg prac o miastach-ogrodach, a w 1910 r. został współorganizatorem warszawskiej wystawy poświęconej tej idei. Ekspozycja wzbudziła duże zainteresowanie. Wkrótce z inicjatywy doktora zawiązało się Towarzystwo Mieszkań Stałych i Przedmieść-Ogrodów, które poszukiwało w pobliżu Warszawy odpowiedniego miejsca pod budowę takiego eksperymentalnego osiedla.
Ostatecznie wybór padł na podstołeczne Młociny, a konkretnie ziemie położone po lewej stronie szosy zakroczymskiej, czyli dzisiejszej ul. Pułkowej. Dostrzeżono zalety okolicy, między innymi czyste powietrze, wydmowy (a więc „zdrowotny”) teren, a także sąsiedztwo Puszczy Kampinoskiej i powstającego wówczas Parku Młocińskiego. Właściciele miejscowego majątku, Łempiccy i Nowińscy, odsprzedali Towarzystwu część swoich ziem za przystępną cenę. W 1912 r. na deskach kreślarskich narodził się projekt Nowej Warszawy – osiedla mającego rozciągać się od Burakowa Małego aż po Wólkę Węglowa. Nowe miasteczko planowano połączyć z Warszawą linią tramwaju elektrycznego. Przewidywano budowę zarówno niskich domów blokowych z ogrodami na wewnętrznych podwórkach, ale także budynków wolno stojących. Na terenie osiedla zaprojektowano ratusz, szkołę, dom kultury oraz dwa parki.
Niemal równolegle tworzyła się koncepcja Miasta-Ogrodu Młociny, czyli drugiego zielonego osiedla, usytuowanego w innej części terenu młocińskiego majątku. Projekt rozplanowania miasteczka, przygotowany przez architekta Ignacego Miśkiewicza, był zdecydowanie bardziej zaawansowany. Oprócz ratusza i domu kultury zakładał budowę szpitala, gmachu szkoły początkowej, dwóch gimnazjów (męskiego i żeńskiego), „domu zebrań”, targowiska z podcieniami, kościoła, a nawet niewielkiej stacji filtrów i zajezdni tramwajowej. Według zamysłu planisty zabudowa mieszkaniowa składałaby się wyłącznie z wolno stojących domów. Nowa Warszawa i Miasto-Ogród Młociny to zatem dwa odmienne projekty wdrożenia myśli howardowskiej. Wybuch I wojny światowej uniemożliwił przystąpienie do realizacji tych zakrojonych na szeroką skalę planów. Przed wojną w zasadzie zdążono jedynie częściowo wyznaczyć parcele budowlane.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Warszawa i podstołeczne miejscowości nareszcie mogły rozwijać się swobodnie, toteż wrócono do projektów zabudowy Młocin. Działki w Młocinach zaczęli nabywać indywidualni właściciele, zaś latem 1925 r. zawiązała się Spółdzielnia Mieszkaniowa Pracowników Państwowych i Komunalnych „Wspólny Dach”, której celem była budowa – jak zapisano w statucie – tanich i zdrowotnych mieszkań. Spółdzielnia otrzymała kredyt od BGK i w oparciu o fragment dawnego rozplanowania Miasta-Ogrodu Młociny rozpoczęła u schyłku lat 20. wznoszenie kolonii dwudziestu domów, zaprojektowanych w latach 1927-1928 przez zupełnie zapomnianego dziś architekta Adama Henrycha. Inżynier stworzył budynki nawiązujące swym wyglądem do tradycyjnych dworków polskich, ponadto w niektórych projektach inspirował się architekturą renesansu. Domy spółdzielni stanęły m.in. przy wytyczonych wówczas ulicach Wazów, Anny Jagiellonki (część tej ulicy dawniej nosiła nazwę Jagiellońska), Królowej Jadwigi oraz Jana Kazimierza (to dzisiejsza ul. Marii Ludwiki Gonzagi).
Wbrew pierwotnemu założeniu spółdzielców, domy bynajmniej nie były tanie. Pozwolić sobie na nie mogli wyłącznie majętni ludzie, zatem zupełnie nie przystawało to do egalitarnej wizji miast-ogrodów Howarda. Wśród dawnych właścicieli i mieszkańców młocińskich „dworków” spotkamy na przykład przedwojennych biznesmenów i wysokich urzędników państwowych. Willa Cecylia (ul. Wazów 22), zwana Gensówką, należała do Saweliusza Gensa, bogatego żydowskiego przedsiębiorcy z branży gumowej, zarządcy firm produkujących m.in. opony samochodowe. Właścicielem opuszczonej obecnie Willi Róż (Jasny Dom, ul. Wazów 1) do 1938 r. był Antoni Ligęza-Stamirowski, znany działacz społeczny i ochotnik z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Nazwa domu dawniej wiązała się z różanym ogrodem na posesji. Wśród dzikich chaszczy znajdziemy resztki starej fontanny. Niszczejąca od lat Willa Moja Zosieńka (ul. Dzierżoniowska 12) to przedwojenna rezydencja doktora Jerzego Nowaka, znanego ekonomisty, zastępcy dyrektora Banku Polskiego, w młodości żołnierza Legionów Polskich. Czuła nazwa pochodzi od imienia żony bankiera. Znajdująca się tuż obok willa Mennówka (ul. Gonzagi 8) ze stróżówką należała przed wojną do Nauma Menna, przedsiębiorcy budowlanego. Ten okazały dom mieścił później siedzibę gminy Młociny, a także szkołę podstawową. 14 domów dawnej kolonii „Wspólny Dach” zachowało się do dziś.
Niezależnie od działań wspomnianej spółdzielni w latach 30. w Młocinach powstawały budynki indywidualnych inwestorów. Rozebrana kilka lat temu przepiękna willa przy ul. Dankowickiej 30 należała do przedwojennego przedsiębiorcy garbarskiego Edwarda Weigle. W dawnej willi z charakterystyczną wieżyczką (Radecka 6), niegdyś własności przedsiębiorcy Kuzniecowa-Wejnera, po wojnie działało przedszkole prowadzone przez siostry urszulanki.
Młocińskie „miasteczko” nazywano osiedlem Młociny-Park. Nazwę Miasto-Ogród Młociny stosowano raczej w urzędowych drukach i projektach (w latach 30. powstawały bowiem kolejne, niezrealizowane plany zorganizowanej zabudowy Młocin). Okoliczna ludność określała to osiedle mianem „Budowla”. Każdy dom posiadał własny ogród. Wille często wynajmowano letnikom, którzy chętnie przyjeżdżali tu na odpoczynek od zgiełku miasta, spędzany w miłych okolicznościach przyrody. Jak podawał „Kurjer Warszawski”, latem 1937 r. wynajem pokoju gościnnego na miesiąc kosztował tutaj od 20 do 35 zł; dla porównania robotnik zarabiał wówczas średnio 3 zł dziennie.
Właściciele willi wiosną 1934 r. zawiązali Towarzystwo Przyjaciół Osiedla Młociny-Park, na czele którego stanął wspomniany Antoni Ligęza-Stamirowski. Towarzystwo stało się nieformalnym samorządem. Obrało za cel poprawę warunków życia na osiedlu, np. zbierało składki członkowskie na budowę brukowanych dróg. Zabytkowe „kocie łby” spotkamy na Dankowickiej (przed wojną Senatorska) i Humanistów (dawna Kresowa).
Przepiękna, willowa kolonia była w zasadzie luźną interpretacją angielskiej koncepcji miasta-ogrodu, stanowiła podmiejskie letnisko dla bogatszych warszawiaków. Przed II wojną światową na terenie osiedla Młociny-Park wzniesiono łącznie około 40 domów (blisko połowę wybudował „Wspólny Dach”). Do naszych czasów przetrwało niespełna 30. Niektóre budynki są bardzo zadbane, niekiedy nawet znacznie przebudowane, inne zaś opuszczone i niestety rozpadające się w oczach.
Mateusz Napieralski