Zapomniana Placówka
Wrzesień 2019
Zapomniana Placówka
Między warszawską hutą a Cmentarzem Komunalnym Północnym znajduje się niewielka osada, założona prawie sto lat temu „na surowym korzeniu”. Wśród licznych zakładów przemysłowych i kamieniarskich kryją się pozostałości dawnej zabudowy.
Latem 1921 r. zawiązała się spółdzielnia mieszkaniowa „Placówka”, która wykupiła grunta położone na południowy zachód od Młocin pośród pól należących do wsi Gać i Wólka Węglowa. W skład zarządu wchodzili m.in. inżynierowie Kazimierz Prószyński i Jan Niżycki oraz aptekarz Jan Gessner. Przedsiębiorczy dżentelmeni uznali, że to ustronie będzie idealnym miejscem dla podmiejskiego osiedla. „Kurjer Warszawski” z 19 sierpnia 1921 r. opisywał inicjatywę tymi słowami: Przedmiot przedsiębiorstwa stanowi budowa domów mieszkalnych dla członków Spółdzielni, dostarczanie członkom swoim na własność domów i mieszkań, pomoc w zakładaniu gospodarstw, ogrodów około tychże domów, jak również wszelkich ulepszeń związanych z mieszkaniem i komunikacją z Warszawą terenu Placówka i przyległych w gminie Młociny pod Warszawą. W ciągu dwóch lat sprzedano pierwszą serię parcel i z roku na rok przybywało domów.
Głównym szlakiem prowadzącym w kierunku osady była droga Wólczyńska. Placówkę i najbliższą stację kolejową w Młocinach dzieliły dwa kilometry. Ruch pociągów pasażerskich na linii młocińskiej kilkukrotnie zawieszano, co utrudniało dojazd. By zapewnić dogodne połączenie z rozwijającymi się podwarszawskimi osiedlami, prywatne konsorcjum zaprojektowało budowę linii tramwajowej Warszawa-Placówka-Izabelin. Prace budowlane ruszyły jesienią 1926 r., lecz żaden tramwaj do Placówki nigdy nie dojechał. Przebieg trasy kolidował z magistrackimi planami zagospodarowania okolic podmiejskich i cała inwestycja spełzła na niczym. Od 1934 r. mieszkańcy Placówki mogli korzystać z autobusu relacji Warszawa-Izabelin, zatrzymującego się nieco bliżej, bo w oddalonej o jedynie kilometr wsi Gać (późniejsze Radiowo).
Placówka należała do gminy Młociny i posiadała własne sołectwo. Do końca lat 30. wybudowano tu ok. 40 domów. Zabudowa koncentrowała się głównie w rejonie skrzyżowania dzisiejszych ulic Palisadowej i Opłotek. Dwie wille należały do wspomnianego aptekarza Jana Gessnera. Po swoim ojcu Edwardzie, pionierze polskiego ziołolecznictwa i przemysłu farmaceutycznego, odziedziczył on aptekę i laboratorium chemiczne. Otrzymawszy staranne wykształcenie na Uniwersytecie w Dorpacie, Gessner junior rozkręcił rodzinny biznes i osiągnął spore zyski. Przy ulicy Palisadowej 7 stoi pierwsza z rezydencji aptekarza, wzniesiona w 1929 r. Niestety, jej obecny stan napawa smutkiem – opuszczony budynek od lat niszczeje.
Druga z willi (Palisadowa 3), późniejsza o 8 lat, została wybudowana w konstrukcji szachulcowej, typowej dla architektury niemieckiej. W odróżnieniu od poprzedniczki, jest zamieszkana i utrzymana w doskonałym stanie. Z Placówką związany był również farmaceuta Edward Idzi Gobiec, kolega Gessnera ze studiów, który posiadał tu plantację ziół do wyrobu leczniczych naparów, maści i syropów. Stąd najdawniejsza nazwa dzisiejszej ulicy Palisadowej brzmiała Zielarska. U pana Gobca okoliczni mieszkańcy jeszcze po wojnie zaopatrywali się w leki.
Wśród dawnej społeczności osiedla spotykamy znanych artystów. Przed wojną mieszkali i tworzyli tutaj Bolesław Cybis (światowej sławy malarz i rzeźbiarz inspirujący się surrealizmem), rzeźbiarze Kazimierz Pietkiewicz oraz Józef Below – autor modernistycznych rzeźb zdobiących gmach dzisiejszej kancelarii Prezydenta RP przy Wiejskiej oraz dom Wedla na rogu Puławskiej i Madalińskiego. W Placówce rezydowali także oficerowie Wojska Polskiego, np. kapitan Konstanty Sikorski. Znajdował się tu dom zakonny sióstr Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza (siostry obliczanki), w którym była kaplica. Struktura społeczna osady była dość zróżnicowana – pewną grupę mieszkańców stanowili rolnicy, sadownicy i hodowcy, toteż niektóre źródła nazywają Placówkę wsią.
Podczas wojny obronnej 1939 r. osada Placówka stała się „warszawskimi Termopilami”. W tym miejscu kilkuset polskich żołnierzy – niczym waleczni Spartanie – broniło stolicy przed nawałą wojsk niemieckich, osłaniając odwrót oddziałów z rozbitej Armii Poznań, maszerujących przez Puszczę Kampinoską do Warszawy po bitwie nad Bzurą. 20 września I batalion 30 Pułku Strzelców Kaniowskich pod dowództwem majora Bronisława Kamińskiego zajął zalesione wydmy na północnym skraju miejscowości. Żołnierze trwali na stanowiskach przez cały dzień, dzielnie odpierając ataki przeciwnika. Nazajutrz batalion otrzymał rozkaz, by przygotować się do obrony w osiedlu Placówka. Mieszkańcy osady częstowali żołnierzy zupą, kawą i herbatą, z ciekawością wypytywali o sytuację na froncie. Około wpół do dziesiątej na okopujących się podkomendnych Kamińskiego niespodziewanie spadł grad niemieckich pocisków artyleryjskich. Przerażeni mieszkańcy zbiegli do piwnic swoich domów. W osadzie wybuchły pożary, gęsty dym spowił całą okolicę. Od strony Wólki Węglowej i Gaci nadciągnęli Niemcy. Mieli przytłaczającą przewagę w ludziach i sprzęcie. Rozgorzała zaciekła walka, dochodziło nawet do starć na bagnety. Na ulice Placówki wjechały niemieckie czołgi. W krwawym, ponad godzinnym boju polski batalion został niemal doszczętnie zniszczony. Poległ major Kamiński, zmierzający z odsieczą swoim kolegom. Dzięki poświęceniu obrońców Placówki, którzy ściągnęli na siebie atak przeciwnika, wielu polskich żołnierzy cofających się znad Bzury mogło bezpiecznie dotrzeć do Warszawy i wzmocnić jej obronę. Poległych „kaniowszczyków” pochowano na cmentarzu wawrzyszewskim. Niemcy dwa dni po bitwie rozstrzelali sześciu mężczyzn z Placówki, w tym rzeźbiarza Belowa. Ofiary zbrodni upamiętnia kapliczka wykonana z pnia brzozy, stojąca przy skrzyżowaniu ulic Kabaretowej i Palisadowej.
Tuż po drugiej wojnie światowej w osiedlu mieszkało około 300 osób. W 1951 r. Placówkę włączono do stolicy. Wkrótce ruszyła budowa Huty Warszawa, która wchłonęła wschodnią część osady. „Życie Warszawy” w styczniu 1955 r. tak opisywało panujący tu klimat: Z pobliskiej wsi Placówka (…) dochodzą na plac budowy typowo wiejskie odgłosy. A to pies szczeknie, to znów jakiś zapamiętały kogut „ponad plan” spełnia swą powinność. (…) Stąd też podążają do pracy przy budowie huty mieszkańcy tej wioski – dawniej rolnicy, a niedługo – hutnicy. W 1960 r. na ścianach domów przykręcono tabliczki z nowymi nazwami ulic. Palisadowa zastąpiła Królewską (jeszcze wcześniej zwaną Zielarską), Parkowa stała się Opłotkiem, zaś ulicę Chopina zmieniono na Nokturnu, nawiązując do twórczości wybitnego polskiego kompozytora. Bezimienne drogi zostały ulicami Kalambur, Burleski, Kabaretowa i Czcionki. Bez zmian pozostawiono jedynie ulicę Tarnowskiego. Rok później na Placówkę dojechały pierwsze autobusy linii 142. W 1973 r. nieopodal założono Cmentarz Komunalny Północny, w związku z czym na Placówce z czasem zaczęły powstawać liczne zakłady kamieniarskie. Rozpoczęta w 1976 r. budowa hal przemysłowych Walcowni Metali Norblin przy Palisadowej wymusiła rozbiórkę wielu domów, w tym klasztorku sióstr obliczanek. Zniknęła wówczas ulica Tarnowskiego.
Z dawnej zabudowy Placówki, prócz wspomnianych willi Gessnera, do naszych czasów przetrwało tylko kilka budynków. Przy ulicy Burleski 14 zachował się urokliwy dom z wysokim, mansardowym dachem. Swoim wyglądem przypomina oficynę szlacheckiego dworku. Budynek kilka lat temu został opuszczony i popada w ruinę. Dom przy Palisadowej 15 z figurą Matki Boskiej na fasadzie również pamięta czasy przedwojenne. Kiedy wejdziemy w cienistą ulicę Nokturnu, za potężnym, rozłożystym dębem zobaczymy opuszczony, drewniany dom. Na sąsiedniej posesji stoi zadbana, drewniana willa z gankiem. Mieszkał tutaj Zbigniew Józef Kraszewski, późniejszy biskup warszawski. Po drugiej stronie uliczki pod numerami 10 i 14 znajdują się kolejne stare domy. Mieszkańcy ulicy Nokturnu – bracia Szymańscy – są strażnikami historii Placówki.
Mateusz Napieralski